piątek, 16 maja 2014

Predestynacja dziesiąta.

Nie mogłaś się teraz poddać. Nie mogłaś dać się zwyciężyć. Nie po to tyle walczyłaś. Nie po to przez te wszystkie miesiące znosiłaś istne męki by właśnie teraz przegrać. Teraz odnalazłaś sens. Znalazłaś powód dla którego powtórnie potrafiłaś wykrzesać z siebie zakopane gdzieś głęboko w swoim wnętrzu resztki wiary. Znalazłaś to co podniosło cię do walki. Coś co kazało ci pomimo ogromnego wycieńczenia biec dalej ile sił w nogach. Coś co sprawiało ,że biłaś się w pierś za to ,że dotychczas sądziłaś ,że nie walczysz o siebie ,a tylko i wyłącznie o dziecko. Coś ,a w zasadzie ktoś kto wraz ze swoim pojawieniem sprawił ci ogromną radość. Ta mała osóbka w której zupełnie się zakochałaś wraz z pierwszym spojrzeniem. To maleństwo o które tak dzielnie walczyłaś ostatnimi miesiącami. To samo dla ,którego zaryzykowałaś to co miałaś najcenniejsze, swoje życie. Bo gdy patrzyłaś na nią jak spała nie potrafiłaś się nie uśmiechnąć. Nie umiałaś się nie rozczulić widząc jak na Piotrek trzymał ją w swoich ogromnych ramionach i mówił do niej. Nie umiałaś za żadne skarby w tym momencie wyobrazić sobie ,że nie zobaczysz jak ten mały szkrab każdego dnia zmienia się, rośnie w niesamowitym tempie, staje się co raz bardziej podobna do któregoś z was czy zaczyna stawiać pierwsze kroki. W tej chwili pojęłaś ten wielkie fenomen jakim było życie. I w tym momencie znów powróciłaś do walki. Wróciłaś na ring, być może na ostatnią rundę. Zastanawiałaś się tylko, czy nie jest aby za późno na walkę..
 -Myślisz ,że.. będzie dobrze?-pytasz siedząc ramię w ramie z Piotrkiem i obserwując wasze maleństwo pogrążone we śnie
 -Tyle już przeszliśmy ,że chyba musi.-spogląda na ciebie ciepło się uśmiechając
 -Może do tej pory nie myślałam ,że w ogóle nadejdzie ta chwila, ale jak zobaczyłam Lenkę to.. po prostu nie chcę tracić jej, ciebie...-wypuszczasz głośno powietrze z ust
 -I nie stracisz.-otacza cię ramieniem- Wszystko będzie dobrze Gabi, zobaczysz. Zabieg się uda i wrócimy do domu, we troje.
 -Tak bardzo bym chciała żebyś miał rację Piotrek.-mówisz cicho wtulając się w swojego męża chłonąc jego bliskość i ciepło. Doskonale wyczuwasz to ,że on też się boi. Nie musi ci tego mówić, zbyt długo go znasz by nie widzieć tego w jego oczach. Widzisz ,że szczęście z powodu pojawienia się na świecie waszej córki jest brutalnie stłumione przez strach o twoje życie. Przez strach o nadchodzące jutro. Jutro ,które mogło się dla ciebie zakończyć o wiele szybciej niż powinno ,ale też jutro ,które mogło trwać o wiele dłużej.
 -Idź do domu i się prześpij, co?-rzucasz widząc wyraźne zmęczenie malujące się na twarzy dwumetrowca
 -Sądzisz ,że będę w stanie spać?
 -Nie, ale chociaż odpoczniesz.-odpowiadasz mu- Jutro wolałabym cię zobaczyć wypoczętego ,a nie ledwo stojącego na nogach.
 -No a ty?
 -Ja się pewnie nie wyśpię bo jak zauważyłeś mam małe towarzystwo ,ale spróbuję.-mówisz z delikatnym uśmiechem na twarzy- Idź, poradzę sobie.
Dość niechętnie, ale w końcu opuścił szpitalne progi i zostałyście same. Zapowiadała się najdłuższa noc w twoim życiu. O tyle ,co Lena o dziwo była dość spokojna i za bardzo ci nie przeszkadzała to za nic nie potrafiłaś usnąć. Przewracałaś się z boku na bok mając przed oczami setki różnych scenariuszy. Gdy już udało ci się albo przysnąć twoje maleństwo dawało ci o sobie znać albo budziłaś się zlana potem zupełnie przestraszona sennymi zmorami. Nie wiedziałaś nawet ,która była godzina gdy obudziłaś się po raz kolejny. Za oknami widać było całe miasto spowite mrokiem, a księżyc znajdował się wysoko na niebie. Podeszłaś do okna i zaczęłaś się zastanawiać. Dokładnie analizować kawałek po kawałku całe swoje życie. Od momentu ,gdy w pamięci miałaś beztroskie lata i zabawy do późnej nocy na placach zabaw po jakże trudny okres dorastania i teraźniejszość. Zastanawiałaś się nad tym wszystkim czego udało ci się dokonać dotychczas w swoim dwudziestoczteroletnim życiu. Nad tym co uważałaś za swoje powodzenie ,a co za porażki. O wszystkich osobach ,które stanęły na twojej życiowej drodze. O tych ,którzy odeszli i o tych ,którzy wciąż w nim byli. O tych wszystkich złych i dobrych wydarzeniach ze swojej ziemskiej podróży. Z ręką na sercu mogłaś stwierdzić w tym momencie ,że niczego nie żałowałaś. Nie żałowałaś nawet największych błędów jakie popełniłaś, bo gdybyś miała możliwość wyboru powtórnie uczyniłabyś tak samo. Powtórnie podjęłabyś pewne decyzje, poznała pewne osoby. Powtórnie dokonałabyś takich ,a nie innych wyborów. Chciałaś żyć. Miałaś dla kogo. I pomimo tego liczyłaś się z tym ,że możesz się więcej nie obudzić. Z tym ,że może cię zabraknąć. Miałaś świadomość ,że stąpasz po cienkiej granicy między dwoma światami. Tego ,że jeden niepewny ruch może popchnąć cię ku temu ,którego jeszcze poznawać nie chciałaś. Nie wiedziałaś jakie plany wobec ciebie miał ten na górze. Lecz z  każdą kolejną bezsenną godziną przybliżałaś się do ich odkrycia.
Wtedy właśnie cię coś tknęło. Dosięgnęła cię myśl ,że być może to będą ostatnie godziny twojego bytowania tutaj ,a być może ostatnie w strachu. Pod wpływem impulsu wyciągnęłaś głęboko schowany notatnik i wyrwałaś jedną kartkę. Wzięłaś do ręki długopis i zaczęłaś pisać. Jakaś siła wodziła twoją ręką po kartce kaligrafując starannie każde kolejne słowo napiętnowane niesamowitymi emocjami jakie ci się udzieliły. Pisałaś po prostu co przyszło ci na myśl. To co chciałabyś powiedzieć. Powiedzieć jeśli nie byłoby ci to już dane. Nie wiesz nawet ile ci to zajęło bo gdy skończyłaś za oknem mogłaś dostrzec budzące się powoli do życia miasto. Schowałaś to co udało ci się stworzyć ówcześnie podpisując adresata. Jakimś cudem udaje ci się choć trochę przespać, choć ,gdy twoja córka zaczyna się domagać twojej obecności trudno było ci przyznać byś była specjalnie wyspana. Niedługo potem w twojej sali pojawiła się pielęgniarka ze standardowymi porannymi czynnościami jakim było mierzenie temperatury czy przydział 'smakołyków' w postaci różnorakich pigułek. O śnie mogłaś zdecydowanie zapomnieć bo jej pociecha otworzyła oczy na dobre i wcale nie zamierzała iść spać. Korzystając z ostatnich wspólnych chwil, w najlepszym przypadku na kilka dni położyłaś ją tuż obok siebie i spoglądałaś z szerokim uśmiechem na swoje drugie największe szczęście w życiu. Choć doskonale wiedziałaś ,że z każdym dniem będzie się ona zmieniać, to śmiało mogłaś stwierdzić ,że widziałaś w niej o wiele więcej podobieństw do Piotrka niż do siebie. Te same niebieskie oczy, te same blond włosy. I dokładnie ten sam dołeczek w policzku. Zdecydowanie była jak jego mała kopia, tym bardziej ,że pomimo tego ,że urodziła się wcześniej aniżeli powinna wzrostem również do najmniejszych nie należała. Kiedy tak na nią patrzyłaś czułaś się najszczęśliwszą osobą na świecie, wbrew wszystkiemu i wszystkim. I nie chciałaś by to wszystko zostało jej brutalnie zabrane. Nie teraz.
 -Tu są moje dwie najwspanialsze kobiety.-słyszysz za sobą znajomy głos i po chwili czujesz ciepły pocałunek na policzku- Dałaś się mamie wyspać szkrabie?-mówi z troską w głosie
 -Powiedzmy.-odpowiadasz- Jest dopiero ósma, co tu robisz?
 -Mam sobie pójść?-śmieje się
 -Nie, ale nie za wcześnie jak dla ciebie?
 -Kochanie, muszę się powoli przyzwyczajać ,że ta mała pani nam się nie da już wyspać.-odpowiada uśmiechając się
 -Nie przyjmujesz do wiadomości innych rozwiązań, prawda?-pytasz nagle spoglądając na niego
 -Liczę się z każdym, ale nie wyobrażam sobie by stało się inaczej Gabi.-przytula cię po czym całuje w czubek głowy-I nie pozwalam ci myśleć inaczej, jasne?
 -Przecież wiesz ,że muszę być przygotowana na wszystko.-wzdycha
 -Wiem to ,ale wiem też ,że równie prawdopodobne jest to ,że rozmawiamy po raz ostatni jak to ,że zrobimy to jeszcze dzisiaj jak będzie po wszystkim.
 -Nie potrafię myśleć o tym z takim spokojem..
 -Ja wcale nie jestem spokojny, przecież wiesz ,że nie jestem zbyt wylewny w okazywaniu emocji.-śmieje się- W środku tak naprawdę paraliżuje mnie strach, im bliżej dziesiątej tym bardziej panikuje. Ale nie zrobisz nam tego, prawda?
 -Nie obiecam ci tego, nie mogę.-mówisz łamiącym się głosem z trudem powstrzymując emocje- A co jeśli..
 -Nie mów tego.-kręci głową przerywając ci- Boże Gabi, nie chcę żeby stało się to czego najbardziej się obawiam. Przecież ja bez ciebie jestem jak zgubiony chłopiec we mgle.-tuli cię mocno do siebie i przez chwilę wydaje ci się ,że nawet i tego wielkoluda w końcu dopadła chwila kryzysu i na chwilę stał się mały niczym chłopczyk tulący się do swojej mamy ,gdy stanie się mu jakaś krzywda. Przez dłuższą chwilę tkwiliście w ciszy nieprzerwanie tkwiąc w swoich objęciach. Dopiero chwilę ta przerwała wam dająca o sobie przypomnieć Lenka wyraźnie domagająca się uwagi rodziców.
 -Jest do ciebie podobna.-rzucasz przyglądając się temu z jaką troską i uwagą trzyma na rękach waszą kruszynkę
 -Gdzie tam, ma zupełnie twój nos i usta.
 -To rzeczywiście dużo.-śmiejesz się
 -Zobaczysz ,że pójdzie w ciebie.
 -Byle nie z charakterem bo będzie za bardzo uparta.-odpowiadasz ze śmiechem
 -Wolisz żeby odziedziczyła po ojcu pseudonim?-pyta
 -Powiem tak, wolę żeby nie wyrażała za bardzo emocji niż żebyśmy latali do szkoły co tydzień.-chichoczesz
 -Jak nie do niej to do następnego.
 -Widzę już jakieś plany? To kiedy robisz sobie przerwę macierzyńską?-pytasz trudem udając powagę
 -Zagram jeszcze mistrzostwa świata i wtedy spokojnie można zachodzić w ciążę. Z resztą pierwsze będzie odchowane.
 -A kto będzie ojcem, Bartek czy może Krzysiu?
 -Jeden gorszy od drugiego.-śmieje się dając za wygraną- A tak poważnie to nad tą kwestią jeszcze popracujemy.
 -Nie wybiegaj tak w przyszłość tym bardziej ,że nie wiemy co będzie jutro.-odpowiadasz wzdychając- Aczkolwiek przyznam ,że słabo jest być jedynaczką.-uśmiechasz się
 -I na taką odpowiedź liczyłem.-skrada ci całusa ,a już po chwili do sali wpada doktor Szymańska oznajmiająca ,że musisz zostać przygotowana do zabiegu i czas się pożegnać z ukochanymi osobami. Po chwili powtórnie toniesz w piotrkowych ramionach wcale nie mając zamiarów ich opuszczać. Wtulasz się w niego najmocniej jak potrafisz jak gdyby chcąc skryć się w jego ramionach przed tym wszystkim co cię czekało. Ta chwile nie może jednak trwać wiecznie bo po chwili zostajesz przywołana przez pielęgniarkę. Przed opuszczeniem sali po raz ostatni smakujesz ust swojego ukochanego i po raz ostatni korzystasz z jego objęć.
 -Pamiętaj ,że czekamy na ciebie.
 -Wiem to.-wymuszasz cień uśmiechu- Opiekuj się nią, dobrze?
 -Zamierzam do czasu aż nie wydobrzejesz.
 -Gdyby jednak.. Gdyby nie poszło po naszej myśli proszę cię o jedno. Spraw żeby była najszczęśliwszym dzieckiem na świecie.
 -Nie zrobię tego.-kręci głową- Wiesz czemu? Bo obydwoje to zrobimy.
 -Obyś miał rację Piotruś.-spoglądasz na niego- Do zobaczenia?
 -Za parę godzin.-odpowiada z uśmiechem. Przed wyjściem spoglądasz jeszcze raz w ich kierunku po czym wychodzisz i posłusznie idziesz za pielęgniarką. Po krótkich przygotowaniach i wszelkich przestrogach od swojej doktor prowadzącej jesteś niemal gotowa na tą ostateczną bitwę jaką miałaś stoczyć.
 -Mogłaby pani coś dla mnie zrobić?
 -Co tylko pani zapragnie.-odpowiada doktorka ciepło się uśmiechając
 -Mogłaby pani to dać mojemu mężowi?-pytasz
 -Oczywiście.-kiwa głową- Osobiście dopilnuję by to do niego dotarło.
Po kilku minutach jedziesz już na sale operacyjną na której uderza cię jasne, jarzące światło znajdujące się tuż nad tobą. Lekarza informują cię o dokładnym przebiegu operacji i o tym co zamierzają poczynić. Nie bardzo rozumiejąc ich lekarską paplaninę kiwasz tylko potulnie głową. Po kilku minutach jedna z pielęgniarek nakłada ci maseczkę, a już po chwili robisz się okropnie senna i zapadasz w sen. Sen ,który mógł być twoim ostatnim. Ostatnim ,ale też dającym wytchnienie i zupełnie nowy początek. Jego znaczenia miałaś się już dowiedzieć niebawem.
*
Choć jesteś kompletnie zielony jeśli chodzi o opiekę nad małymi dziećmi i tak naprawdę nigdy nie miałeś z nimi bliższej styczności tak teraz musisz przyjść zdecydowanie przyśpieszony kurs. Przez najbliższe godziny ,które zapowiadały się na jedne z najcięższych w twoim życiu przez cholernie wyczekiwanie na jakiekolwiek wiadomości o stanie swojej ukochanej kobiety spoczywał na tobie obowiązek samodzielnego zajęcia się waszą pociechą. Choć w pierwszej chwili byłeś delikatnie mówiąc przerażony tą wizją to musiałaś stwierdzić ,że nie było to takie złe, nawet pomimo faktu ,że jak to małe dziecko trzeba było ją nakarmić, ukołysać do snu czy przebrać. Z pomocą przyszły ci niezawodne kobiety jakimi były Monia czy twoja teściowa i matka. Nie dałeś się im stłamsić i dzielnie opiekowałeś się Lenką od czasu do czasu wspierany przez dziewczyny. Musisz przyznać ,że do czasu gdy usnęła nie miałaś nawet zbytnio wiele czasu by myśleć i martwić się o swoją żonę. Dopiero ,gdy twoja matka dała ci chwilę wytchnienia zostając z małą dopadły cię okropne nerwy i strach. Najnormalniej w świecie się bałeś. Jak każdy człowiek umierałeś ze strachu o kobietę ,którą kochałeś najbardziej na świecie i była dla ciebie absolutnie wszystkim. Siedząc na szpitalnym korytarzu oparty o ścianę miałeś zupełnie skrajne myśli. Zupełnie nie wiedziałeś czego się spodziewać. Jednego byłeś pewien. Jak niczego innego na świecie pragnąłeś zobaczyć Gabi całą i zdrową. W tej chwili oddałabyś wszystko, wszystkie tytułu, medale, nagrody byle tylko była zdrowa i byście byli dalej ze sobą tak szczęśliwi. Byście mogli wspólnie patrzeć jak Lenka dorasta. Byście mogli się razem ze starzeć. Nie wyobrażałeś sobie by mogło być inaczej. Nie mogło.
 -Panie Piotrze, mam coś dla pana.-wyrywa cię z zamyśleń pielęgniarka.
 -Dla mnie?-dziwisz się ,a gdy ci podaje skrawek papieru i widzisz na nim wykaligrafowane swoje imię doskonale wiesz od kogo jest. Kiwasz w podzięce głową i zabierasz się za czytanie.
*
Piotrek!
Gdy to czytasz pewnie jestem w trakcie jednej z najtrudniejszych walk w moim życiu, a co gorsze nie mam żadnego najmniejszego wpływu na jej przebieg. Wiem ,że z pewnością siedzisz umierając o mnie ze strachu i mając przed oczami setki różnych scenariuszy. Wiem też ,że nie dajesz z całą pewnością poznać tego po sobie nikomu i dusisz to sobie. Za dobrze Cię znam mój drogi, bo trafiłam, prawda? 
Nie wiem dlaczego to piszę. Nie wiem co kazało mi to napisać w środku nocy. Jakiś wewnętrzny głos zmusił mnie do wzięcia w dłonie długopisu i kawałka kartki. Nie wiem czy jeszcze będzie dane nam się spotkać. Spotkać tutaj na ziemi. Nie wiem jakie zamiary ma wobec mnie ten na górze i za żadne skarby nie potrafię ich przewidzieć. Ale chcę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego co z pewnością słyszałeś nie raz ode mnie przez ostatnie wspólnie spędzone dziewięć lat. Dziewięć najlepszych lat mojego życia. Wiele w swoim życiu przeszłam, wiele rzeczy schrzaniłam co nie ulega żadnej wątpliwości, ale jest kilka rzeczy ,które wbrew wszystkiemu mi się udało. Spytasz co takiego? Otóż odpowiedź znasz i to doskonale. Nie wiem ile musiałabym dziękować Bogu za to ,że postawił na moje drodze takiego człowieka jak Ty. W życiu nie spotkałam nikogo takiego. Nigdy nie było w moim życiu osoby ,która tak bardzo mnie odmieniła. Osoby ,która pokazała mi ,że wielka miłość nie zdarza się tylko w filmach czy książkach. Osoby ,która sprawiła ,że z wielką niecierpliwością zaczęłam oczekiwać każdego kolejnego wschodu słońca i ze smutkiem witała jego zachód. Człowiek ,który sprawił ,że moje zupełnie szare i pozbawiane wszelkiego kolorytu życie nabierze wszelkich możliwych barw? Bo gdyby ktoś te blisko dziesięć lat temu powiedział mi po naszym pierwszym spotkaniu w gimnazjum ,że ten chuderlawy, wyrośnięty i cichy chłopak za kilka lat będzie moim mężem? Chyba szczerze bym go wyśmiała. I choć byliśmy zupełnie różni to coś mnie w Tobie urzekło. Chyba do tej pory nie potrafię tego tak do końca zdefiniować. Bo po tamtym naszym spotkaniu za każdym razem gdy na siebie wpadaliśmy z uporem narkomana chciałam jeszcze więcej. Wtedy właśnie doszłam do wniosku ,że ja- totalny uparciuch i jakże żywiołowa dziewczyna zauroczyłam się spokojnym i cichym chłopakiem. Kto by pomyślał? Chyba właśnie to wtedy mnie w Tobie najbardziej urzekło. Ten stoicki spokój ,którego mnie tak często brakowało i w dalszym ciągu brakuje. To ,że byłeś moim zupełnym przeciwieństwem. I choć przyznaję ,że początki naszej znajomości nie były zbyt obiecujące i dość nieśmiałe bo przez dłuższy czas wydawało mi się ,że tylko mnie zależało na tej znajomości to co rusz mnie zaskakiwałeś. Zaczynałam widzieć tą drugą twarz tego cichego chłopaka ,który okazał się być niezłą gadułą, słuchaczem i nie gorszym żartownisiem i pogodną osobą. Przy Tobie i ja sama zaczynałam się zmieniać. Zmieniać się z tej buntowniczki i wiecznie niezadowolonej panny w kogoś zupełnie odmiennego. Dzięki Tobie zaczęłam się uśmiechać i inaczej patrzeć na świat. Sprawiłeś ,że stałam się osobą jaką zawsze być chciałam. Można powiedzieć ,że dałeś początek małej iskierce ,która wraz z kolejnymi spotkaniami zaczynała palić się co raz to śmielej. Oczywiście zdarzały się nam kłótnie, nie było idealnie jak w bajce i gdy wszyscy dookoła kręcili głową twierdząc ,że to co nas łączy nie ma prawda długo przetrwać z powodu odmiennych charakterów, my z każdym kolejnym wspólnie spędzonym rokiem pokazywaliśmy jak bardzo względem nas się mylili. Dałeś mi coś więcej niż miłość. Dałeś mi cząstkę siebie. Dałeś mi największe z możliwych szczęść w życiu jakie mogło mnie spotkać. Byłeś, jesteś i zawsze będziesz dla mnie najważniejszą osobą na świecie bez względu na to co się stanie. Chcę byś wiedział ,że jesteś najlepszą rzeczą jaka przytrafiła mi się w życiu i nawet nie wiem jak mogę dziękować temu na górze ,że postawił Ciebie na mojej życiowej drodze. Nie pragnę niczego innego jak obudzić się po tym wszystkim i zobaczyć Twoją uśmiechniętą twarz obok. Nie marzę o niczym innym jak zestarzeć się razem z Tobą i patrzeć jak nasze wnuki biegają w oddali. Chcę być w dalszym ciągu częścią nie tylko Twojego ,ale też życia naszej córki. Nie chcę być tylko jej wspomnieniem. Chcę być. Obiecałam Ci to bardzo dawno temu i oddam wszystko by tego słowa dotrzymać. Przeżyję nawet to Twoje wieczne zapominalstwo i upodobanie do leniuchowania i wylegiwania się do południa czy oglądania meczy po nocach. Bo z tym wszystkim dla mnie jesteś idealny, zupełnie jak nasza mała kruszynka. Idealny jak życie ,które dzięki Tobie dotychczas miałam. I proszę Cię. Gdyby ten list był naszym pożegnaniem zrób coś dla mnie. Choć wiem ,że będzie Ci ciężko to wychowaj Lenę. Bądź dla niej najlepszym ojcem na ziemi, choć i bez tego nim będziesz. Nie rezygnuj z siatkówki, bo doskonale wiem ,że to Twoja wielka miłość i uwielbiasz to co robisz. Gdyby mnie zabrakło staraj się  choć w jakimś najmniejszym stopniu żyć normalnie. Obiecaj ,że nie przestaniesz grać. Obiecaj ,że zdobędziesz do swoje upragnionego mistrzostwa świata i olimpijskie. Jeśli nie dla siebie, zrób to dla mnie. I nie waż mi się sprzeciwiać bo z całą pewnością będą spoglądać na Was z góry i bacznie obserwować Twoje poczynania. Najbardziej jednak proszę Cię o jedna rzecz. Proszę, pomimo tego ,że nie będzie mnie obok spraw by Lenka wiedziała ,że była dla mnie ogromnym szczęściem i jednym z największych skarbów. Niech wie ,że mama czuwa i patrzy na nią z góry. Niech wie ,że kochałam ją i dalej kochać będę.
I co by się nie stało wiedz ,że Cię kocham Piotrek, jak nikogo innego na tym świecie.
Kochałam. Kocham. Kochać będę.
Twoja Gabi.


~*~
Uff, jakoś się jeszcze dzisiaj wyrobiłam choć przyznaję nie było łatwo. Pogoda zupełnie beznadziejna, leje tak ,że chyba pora pomyśleć o zainwestowaniu w ponton jakiś czy coś. Ma to swoje plusy, nie mam wyrzutów sumienia ,że marnuję dzień przed komputerem pisząc :P Co do rozdziału, muszę Wam powiedzieć ,że jestem z niego zadowolona i to naprawdę. Nie wiem czy udało mi się do końca przekazać wszystkie emocje jakie chciałam przekazać. Nie wiem czy to ma jakiś skład i ład i nadaje się do czytania. Ale wiem jedno. Starałam się napisać to jak najbardziej realistycznie i oddać to wszystko jak najlepiej. Z jakim skutkiem? To pytanie kieruję już do Was moje drogie. Nie przedłużając. Życzę miłego weekendu z kolejnym zwycięstwami naszych panów pod wodzą Antigi!
Ściskam,
wingspiker.

|asktwitter | duet |

14 komentarzy:

  1. Rozdział świetny... okazuje tak dużo uczuć, piękne to ;)
    Ale jak mogłaś na takim momencie skończyć? ;)
    Musimy czekać aż tydzień, i wszystko się wyjaśni... prawda?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Przekazałam wszystkie emocje, nikt nie robi tego tak doskonale jak TY. Liczę na to, że Gabi z tego wyjdzie, musi wychowac Lenę. Ma dla kogo żyć, a wiara podobno czyni cuda...
    Villia

    OdpowiedzUsuń
  3. Przekazalas wszystkie emocje** Villia

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj nie dość że zalewa mnie katar to i łzy naszly mi do oczu..
    Zachciało mi się płakać w momencie czytania tego listu Gabi do Piotrka, który swoją treścią, przelanymi emocjami i ogólną formą sprawił, że zrozumiałam tak w stu procentach, jak wielką siłę do walki daje miłość. I chyba zrozumiałam, co jest paliwem dla walki o życie. Trzeba kochać i być kochanym.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ryczę czytając ten list... Przekazałaś wszystko co tylko się dało, miłość daje Gabi siłę do walki, oby tą walkę udało się wygrać...

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz co? Mnie do łez jest doprowadzić bardzo ciężko, ale ten list... Spłakałam się jak bóbr... Przekazałaś w nim tyle emocji, że aż trudno napisać cokolwiek w komentarzu. Więc nie pozostaje mi nic innego, jak standardowo napisać już: wierzę, że będzie dobrze.
    Musi być. Prawda? Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i zabieg się uda.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, że nie wiem co napisać. Zatkało mnie :O
    Chyba każda z nas marzy o takiej miłości, jaka łączy Piotrka i Gabi, tylko, łatwo wymyślić taką fikcyjną miłość, bo w rzeczywistym świecie o wiele trudniej.
    Nie wyobrażam sobie, że operacja może się nie udać. Niby z tyłu głowy mam taką myśl i teoretycznie wiem, ale praktycznie nie przyjmuję do wiadomości. Gabrysia wygra tą walkę. Zakończy pięknym finiszem ten maraton. Będzie mogła cieszyć widokiem Lenki i męża, prawda? :C Musi! Ma o co walczyć, ma dla kogo walczyć. Zazdroszczę stoickiego spokoju Piotrkowi, bo choć wewnątrz szaleją emocje, to na zewnątrz potrafi zachować spokój.
    I w takim momencie musiałaś skończyć :/ Wyjścia są dwa, szanse 50:50, ale nadzieja umiera ostatnia, więc ogień ciągle tli. Ona wygra to, przezwycięży. Musi.
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak czytałam list Gabi do Piotrka to aż się popłakałam. Serio. Zawsze mnie ruszały takie rzeczy. To jest naprawdę piękne. Chciałabym żeby przezyła, bo ma dla kogo żyć. Lenka, Piotrek... Tyle już wygrała, więc niech wygra i tą najważniejszą bitwę, czy raczej wojnę. Trzymam kciuki za nią!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejny raz przepraszam, że docieram z takim opóźnieniem, ale ostatnio to ja tylko mam czas na przeglądanie internetu w telefonie, a tam nigdy mi się komentarze nie dodają na blogspot.
    Ciesze się, że Gabi znalazł nową siłę do walki. Lenka dała jej nowe argumenty i oby wszystko poszło dobrze i niedługo mogli cieszyć się sobą we trójkę. List jaki napisała Gabi do Piotrka jest taki piękny. To zarówno wyznanie miłości, "testament" jak również w razie czego pożegnanie. Ale ja wierze mocno, że się doczekają jeszcze nie jednej pociechy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio straszna ze mnie beksa, więc nie szczędziłam łez i tutaj. Ślicznie napisana smutna treść. Czy można powiedzieć coś wiecej? List, którym Gabi okazała Piotrkowi swoją dozgonną miłość...wspaniały. Tyle pięknych słów nabazgranych nocą na kartce papieru, a dla siatkarza były one warte więcej niż złoto. Poddani oni są wielkiej próbie, ale wierzę, że wyjdą z tego szczęśliwi, Gabi, Piotrek i maleństwo.

    Ściskam! ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć i pewnie znowu będę się powtarzała. bardzo chcę, aby Gabrysia przeżyła, aby mogła usłyszeć pierwsze słowo Lenki, aby mogła zobaczyć jej pierwsze kroczki, aby mogła stresować się pierwszego dnia jej szkoły, aby towarzyszyła jej w trudnych chwilach, aby mogła razem z nią cieszyć się z sukcesów, aby mogła byś na jej ślubie, i bawić jej dzieci. i razem z Piotrkiem. a jeśli przegra tę walkę, w co nie chcę wierzyć, to Piotrek będzie musiał z tym żyć. będzie bolało, ale Lenka będzie trzymała go przy życiu. a po za tym, chyba za bardzo grasz moimi emocjami ;) albo ja ostatnio za dużo płaczę, czytając, albo ty tak cudownie piszesz. chociaż myślę, że to drugie. :)
    przepraszam, ze nadrobiłam dopiero teraz, ale nie umiem wytłumaczyć mojego lenistwa. z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaki tytuł ma ta piosenka, która leci z paska u góry xd?

    OdpowiedzUsuń